poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Infinity cz. 13

Patrzyłam na nią jak na wariatkę, Nicolas ma mi niby zapewnić bezpieczeństwo..? On właśnie zagraża mojemu bezpieczeństwu..Chciałam coś powiedzieć ale jej już nie było, została po niej tylko blada poświata. Jedzenie też zniknęło, został tylko ogień nie miałam ochoty tu czekać na Nicolasa bo nie chciałam z nim współpracować. Zebrałam się w sobie i ociężale wstałam musiałam ruszać w dalszą podroż tylko gdzie znajdę mędrca i szklaną górę..?? "Czyżbyś potrzebowała Nicolasa" odezwał się denerwujący głosik w mojej głowie, ale on miał rację Nicolas żyje w tej krainie od setek lat a  ja cóż zaledwie 3 dni..  
Wyszłam przed jaskinię i czekałam bo wiedziałam że prędzej czy później mnie znajdzie, ale nie wiedziałam że tak szybko nie miałam czasu na wymyślenie przemowy.
- Co jednak odzyskałaś mózg..? - zapytał arogancko stanął na przeciwko mnie tak blisko że przesłonił wszystko widziałam tylko jego oczy.
- A do ciebie jednak nie wrócił..- warknęłam, dopiero co przyszedł a już zaczął mnie denerwować.
- Skarbie pamiętaj że jestem silniejszy i że mogę ci zrobić krzywdę - szepnął mi do ucha a ja mocno go od siebie odepchnęłam.
- Skarbie pamiętaj że to ja jestem wybraną i to mnie masz się słuchać...! - powiedziałam siląc się na triumfalny głos. W tym momencie wszystko się zmieniło jego oczy zrobiły się prawie czarne a szyi pojawiły się granatowe żyły, złapał mnie za oba nadgarstki i pociągnął do góry po skalnej ścianie, wiedziałam że plecy już mi krwawią.
- Nikt..ALE TO NIKT..!!! Mi nie rozkazuje a na pewno nie taka odrażająca gówniara co myśli że wie wszystko..!!!! - krzyknął mi prosto w twarz, byłam przerażona nie jego słowami tylko jego wyglądem był straszny.
- Nicolas to boli..!! Matko Pamiętaj że jeśli chcesz żebym weszła do..- nie mogłam dokończyć zdania ponieważ poczułam jak uderza mnie coś w kark, a ostatnie co widziałam to złowrogie spojrzenie Nicolasa.



                                                                    ~*~*~*~

Patrzyłem na bezwładne ciało Nicki, użyłem mocnego uroku by w końcu się zamknęła i robiła to co każę
Poruszyła się, uklęknąłem obok niej i położyłem dłoń na jej policzku, odczekałem parę sekund i uderzyłem z impetem. Natychmiast otworzyła oczy i szybko wstała, popatrzyła na mnie urażona.
- To co robimy panie geniusz..????? 
- Idziemy do mędrca w szklanej górze. 
Powiedziałem i zacząłem iść przez łąkę, chciałem wypróbować urok i kazałem jej tańczyć i śpiewać a ona zrobiła dokładnie to co kazałem.
- A dlaczego miałeś takie czarne oczy..? - zapytała dziecięcym głosem idąc za mną. 
- Byłem zły..- powiedziałem tylko a ona się zaśmiała, to  uboczny efekt uroku zachowywanie się jak naćpana. 
- A dlaczego smoki nie mogą sobie latać..? - zapytała podskakując, popatrzyłem na nią. 
- Skąd wiesz..? - zapytałem marszcząc brwi. 
- Są smutne tęsknią za lataniem - powiedziała. 
Jej dalsze pytania były beznadziejne a ja już nie miałem ochoty jej słuchać.  






 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz