sobota, 22 marca 2014

Infinity cz.9

Jak mówiłam nasza podróż była spokojna przez pierwsze 2 godziny, byłam wyczerpana musieliśmy się wspinać po  ścianie skalnej  moje palce zaczęły piec a nogi odmawiały posłuszeństwa.
- Możemy zrobić postój.? - zapytałam siadając na jednej z większych półek.
- Proszę cię jesteś jedną z najsilniejszych istot - powiedziała ironicznie Rose patrząc na moją czerwoną z wysiłku twarz.
- Ale również śmiertelniczką - warknęłam wyciągając z plecaka wodę, obok mnie usiadł Luke wyciągając rękę po wodę która piłam, podałam mu ją wywracając oczami wiedziałam że w plecaku ma swoją.
Rose prychnęła ale również usiadła jak najdalej mnie i kto tu jest dorosły..?
Położyłam się na ziemi zakładając ręce pod głowę i zaczęłam oglądać bezchmurne niebo, miałam gdzieś co sobie pomyślą byłam wykończona jeszcze po mierzeniu się z Miriam.?
Miałam tysiące pytań ale na nie nikt nie mógł by mi odpowiedzieć, słyszałam rozmowy innych ale dochodziły jakby z daleka.

Udało ci się 

Usłyszałam głos , wzdrygnęłam się nie przywykłam jeszcze do tego że nagle ktoś gada w mojej głowie.

Pomogłeś mi prawda.? zapytałam w myślach, nie chciałam się odzywać bo dziwnie by to wyglądało Nicki gadająca do siebie.

Pokazałem ci tylko ile masz  w sobie siły powiedział a ja się uśmiechnęłam do siebie.

Dziękuję ci za wszystko byłam mu naprawdę wdzięczna, dzięki niemu dotarłam właśnie tu. Dlaczego to robisz.?

Takie moje przymierze, mam ci pomagać i zrobić wszystko żebyś dotarła na kryształowy dwór i zabiła Victorię.

Odpowiedział a ja spochmurniałam nie chciałam nikogo zabijać ale to moje przeznaczenie prawda.?

Wiem że dużo zrobiłeś ale czy pomógłbyś nam dostać się przez te 4 góry.?  

Nie wiem dlaczego ale nagle zaczęłam się śmiać chociaż nie chciałam, wszyscy popatrzyli na mnie jak na wariatkę a ja zatkałam usta dłońmi.

Może..

I wszystko ucichło znów słyszałam rozmowy Rose Luka i Nicolasa.
- Dobra księżniczko odpoczęłaś.? - zapytał arogancko Nicolas, prychnęłam ale wstałam założyłam plecak na ramiona i ze zdwojoną energią zaczęłam iść do góry. Niestety spokój nie trwał długo bo na przeciw nam wyszedł ogromny wąż a mając na myśli ogromny naprawdę mówię ogromny taki jak wieloryb tylko dłuższy.

Czessssć..dzieciaczkiii..Co robicccccie na moimmm sssssssszlaku.? - rozszedł się jego syk a ja  zrobiłam krok do tyłu a Rose znów wpatrywała się tępo w węża, proszę Rose nie teraz.
- Dzień dobry panie wężu - powiedziałam drżącym głosem a jego trójkątny łeb skierował się w moją stronę. - Nicki czemu gadasz to tego wężyska..? - zapytał zamykając oczy nie no czy ja już wariuję że słyszę gadanie węży.?

Słyszy mnie..?! No dobrze więc zjem te dzieciaki a ją zostawię do rozmowy - powiedział wąż pełznąc w moją stronę, panikowałam chciałam coś zrobić ale ten już skakał na Nicolasa.
- Nicolas  uważaj..!!! - zdołałam krzyknąć po czym zostałam uderzona ogonem i uderzyłam o ścianę.
Jęknełam z bólu popatrzyłam na chłopaków którzy sobie świetnie radzili, postanowiłam im pomóc ale czym tu walczyć.? Już wiem mam przecież ten nóż który dostałam od kogoś. Wyciągnęłam go szybko i  rzuciłam się na węża odciągając jego uwagę od chłopaków i to był plus ale minusem było to że ja miałam 30 centymetrowy nóż przeciwko ogromnemu wężowi tak szanse są wyrównane.
Waż otwierał paszcze z której wydzielał się potworny smród, nie wiele myśląc w sumie to robię cały czas rzuciłam noże w jego oko. No i wkurzyłam węża podniósł się tak że górował nade mną i rozchylił paszcze to koniec pomyślałam.
- Nicki uciekają - krzyknął Nicolas popychając mnie a sam stanął na moim miejscu i zniknął w paszczy węża.
- Niee..!!! - krzyknęłam wzięłam jakiegoś kija i zaczęłam okładać te tępe cielsko kijem nie wiele to się zdało, za moim setnym uderzeniem ciało węża wybuchło, odskoczyłam jak oparzona ale i tak byłam cała w śluzie tego węża. Myślałam że to  ja zrobiłam ale moje przypuszczenia rozwiał Nicolas który stał w miejscu  w którym leżało przed sekundą cielsko tego potwora z uniesionym mieczem., miał wyniosłą minę i z powagą otrzepywał się z resztek węża.
- Nie źle stary - powiedział Luke klepiąc go po ramieniu, podszedł do Rose i bez krępacji uderzył ją w twarz a ona upadła na ziemię uśmiechnęłam się po nosem.
- Uciekajcie to Bazylius - krzyknęła ale zamknęła się gdy zrozumiała że leży właśnie w jego jelitach szybko wstała i stanęła obok mnie.
- Ty jesteś na coś chora.? - zapytałam zła, gdy coś się komuś dzieję ona sztywnieje.
- Nie rozumiem idiotko - powiedziała a ja się roześmiałam.
- Ja jestem idiotką.? Przepraszam to nie ja jak dzieję się coś komuś wyłączam się - warknęłam a ona popatrzyła na mnie jak na kretynkę.
- Wcale tego nie robię - powiedziała a  ja popatrzyłam na nią nie dowierzając.
- Robisz Rose - powiedział Luke który własnie czyścił miecz ze śliny węża.
Zamkneła się i więcej nie odzywała, popatrzyłam wdzięcznie na Luka myślałam że to już koniec przygód ale usłyszałam wrzask Nicolasa.
- Kryć się to Smok - wszyscy po za mną oczywiście  automatycznie zaczęli się chować włazić do jakiś jam itp.. A ja stałam jak ostatnia gęś i patrzyłam jak smok ziejąc ogniem ląduje przede mną.
- Zabierzcie tą idiotkę.- usłyszałam szept Nicolasa ale nie zwróciłam na niego zbytniej uwagi.
Smok był piękny miał łuski koloru niebieskiego a w świetle słońca nabierały turkusowej barwy jego skrzydła były ogromne a oczy hipnotyzującą zielone, przyglądał mi się uważnie a ja zrobiłam jeden krok w jego kierunku wyciągając rękę do przody nie przejął się tym dalej się we mnie wpatrywał uznałam to za dobry znak i zrobiłam kolejny i znowu nic. Gdy moja ręka dotykała jego pyska on zionął ogniem natychmiast poleciałam na ziemię byłam pewna że ten atak był przeprowadzony ale gdy odwróciłam głowę zobaczyłam że smok zionął w Nicolasa który znów chowa się do jaskini. Powoli wstałam i dotknęłam ręką jego  pyska  jego łuski były ciepłe a nie które lodowate zaczęłam delikatnie go głaskać nie wiem dlaczego ale wiedziałam jak ma na imię.
- Witam cię Neptusie - powiedziałam cicho a smok pokiwał głową.
Witam pani.! - z tymi słowami smok zrobił taką pozę jakby się ukłonił.
- Przyleciałeś nam pomóc..? - zapytałam a smok zaprzeczył głową zasmuciłam się jednak Kantus nie chciał mi pomóc.
Przyleciałem ci pani pomóc - powiedział a ja się delikatnie uśmiechnęłam i znów go pogłaskałam po głowie to musiało wyglądać komicznie mała ja głaszczę ogromnego smoka kto by to przewidział.?
- Możesz zabrać moich przyjaciół.? - zapytałam a on pokiwał głową już miałam zawołać wszystkich ale on znów się odezwał.
Jednego..!!! - nie żartował, a ja wiedziałam kogo ze sobą wziąć.
- Luke choć wybieramy się na przejażdżkę..!- krzyknęłam a z małej jaskini wychylił się chłopak przyglądał się wystraszony smokowi ale chwilę później stał za mną ale na moje nieszczęście z jaskini wyszła Rose i Nicolas.
- a CO Z NAMI.? - zapytała głośno i z wyrzutem a ja się głupio do niej uśmiechnęłam.
- Nicolas ma skrzydła a ty zrób hokus - pokous. - powiedziała delikatnie siadając na grzbiet smoka Luke zrobił po chwili to samo.
Smok widząc że siedzimy wygonie szybko wzniósł się w powietrze a ja zacisnęłam oczy w oddali słyszałam krzyk Rose.









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz